 |
Forum dla uczestników Małopolskiego Konkursu Języka Polskiego
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Natalia Weteran

Dołączył: 14 Lis 2010 Posty: 575 Skąd: Attyka
|
Wysłany: Sro Lis 02, 2011 22:49 Temat postu: Omówienie |
|
|
Hoho, zaczynam czytać i jedno Wam powiem, moi mili forumowicze- bardzo mi się podoba  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Reklama
|
Wysłany: Sro Lis 02, 2011 22:49 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
 |
aguska396 Bywalec
Dołączył: 29 Wrz 2010 Posty: 86
|
Wysłany: Nie Lis 13, 2011 21:55 Temat postu: |
|
|
To dobrze, chociaż będzie mi się chciało
ale mimo wszystko zaczynam z nią po wynikach, o ile przejdę! xD |
|
Powrót do góry |
|
 |
karola5 Gość
Dołączył: 20 Wrz 2010 Posty: 12
|
Wysłany: Sro Lis 16, 2011 22:46 Temat postu: |
|
|
Fajne to, mi także się podobało. Rozwalił mnie ten moment, gdy się okazało, że ksiądz Bernard przeszedł na ciemną stronę mocy i mu rogi wyrosły. Dobre  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kinga;) Weteran

Dołączył: 29 Lip 2011 Posty: 325
|
Wysłany: Czw Lis 17, 2011 15:55 Temat postu: |
|
|
Skoro to takie fajne, to wieczorem zaczynam czytać  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Milenka Weteran

Dołączył: 21 Paź 2010 Posty: 1765
|
Wysłany: Czw Lis 17, 2011 18:13 Temat postu: |
|
|
Interesujące to  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kinga;) Weteran

Dołączył: 29 Lip 2011 Posty: 325
|
Wysłany: Czw Lis 17, 2011 18:30 Temat postu: |
|
|
Zaczęłam. Jestem w połowie i coś średnio mi się to podoba ;/ Facet trochę za bardzo rozkminia ;p |
|
Powrót do góry |
|
 |
farciara;D Weteran

Dołączył: 17 Sie 2011 Posty: 517
|
Wysłany: Czw Lis 17, 2011 19:30 Temat postu: |
|
|
A mi się podoba. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Milenka Weteran

Dołączył: 21 Paź 2010 Posty: 1765
|
Wysłany: Czw Lis 17, 2011 22:16 Temat postu: |
|
|
Kinga;) napisał: | Zaczęłam. Jestem w połowie i coś średnio mi się to podoba ;/ Facet trochę za bardzo rozkminia ;p |
W złych chwilach pomyśl o ks. Tischnerze... (:
A wtedy JUUUUP!!!!  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Kinga;) Weteran

Dołączył: 29 Lip 2011 Posty: 325
|
Wysłany: Pią Lis 18, 2011 14:52 Temat postu: |
|
|
O tak. Od razu się mi humor poprawił. Z dwojga złego, lepszy Bernard.  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Milenka Weteran

Dołączył: 21 Paź 2010 Posty: 1765
|
Wysłany: Pią Lis 18, 2011 16:38 Temat postu: |
|
|
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Natalia Weteran

Dołączył: 14 Lis 2010 Posty: 575 Skąd: Attyka
|
Wysłany: Sob Lis 19, 2011 13:10 Temat postu: |
|
|
ISTNIEJE ADAPTACJA TEATRALNA TEGO TEKSTU !!!
Wielkie kazanie księdza Bernarda - monodram L.Kołakowskiego - wyk.Jerzy Trela
W dniu dzisiejszym, miałem szczęście obejrzeć w Teatrze Stu, gdzie onegdaj dnia 10 pażdziernika 1991 roku zagrał po raz ostatni mój Kolega i Przyjaciel, Andrzej Zaucha, wspaniały monodram Leszka Kołakowskiego pt "Wielkie kazanie księdza Bernarda" w wykonaniu mistrza sztuki aktorskiej, Jerzego Treli. Kiedy usiadłem w pierszym rzędzie na widowni, uderzyła mnie surowa prostota scenerii. Scenę stanowiło metalowe niewielkie podwyższenie, na którym stał tylko metalowy wielki fotel. Spoza fotela, z góry sceny, na podłogę przed nim, padały jakby smugi promieni słonecznych, przepuszczanych przez kolorowy witraż. Światło na widowni pomału zaczęło przygasać, aby w końcu salę spowiła całkowita ciemność. Nieokreślone, niepokojące uczucie ogarnęło wszystkich ludzi zgromadzonych na wypełnionej po brzegi widowni. Uczucie to spotęgowała dodatkowo przejmująca i wszechogarniająca, muzyka. Nagle światła rozbłysnęły i oto pośród widzów, 5 metrów od fotela na którym siedziałem, ukazał się Mistrz Tela jako Ksiądz Bernard. Ubrany w surową brązową sutannę mnicha wyglądał nad wyraz ascetycznie. Dłuższą chwilę nie mówił ani słowa. Wreszcie rozpoczął swoje kazanie. Wszyscy znamy zapewne wspaniały tembr głosu Mistrza. Rozpoczął się niezwykły popis erudycji. Kazanie wygłaszane z niezwykłą pasją i zaangażowaniem, powodowało że niektórym występowały ciarki na skórze, zwłaszcza kiedy ksiądz Bernard, wielkim głosem zwracał się bezpośrednio do nich. Kilkakrotnie, jako że siedzałem w pierwszym rzędzie, mówił do mnie, tak że czułem Jego oddech na swej twarzy. Ksiądz Bernard nawoływał do walki z Szatanem. Szatanem jaki siedzi w nas samych. Niezwykła moc słów księdza Bernarda, w miarę wygłaszanego kazania zaczęła przybierać na sile. Ksiądz Bernard dwoił sięi troił na scenie, potykał się, upadał, jednakże cały czas, gromkim głosem swe kazanie wygłaszał. Jego wywody na temat walki z Szatanem osiągnęły wreszcie poziom absurdu. Ksiądz w pewnej chwili, zdarwszy z siebie mnisi habit, począł wygłaszać jakieś teorie nawołujące do walki ze złem przy pomocy samego zła. I tak człowiek który ma zamiar popełnić grzech winien tenże grzech zwalczyć jeszcze większym grzechem. Szaleństwo wygłaszanych teorii osiągnęło apogeum. Ksiądz Bernard, siedząc na metalowym fotelu z podkurczonymi nogami, w swoim zapamiętaniu przekraczał granice rozsądku. I wtedy rozległy się grzmoty i pojawiły wspaniale zainscenizowane błyskawice. Ksiądz skurczył się na fotelu, zrobił się całkiem maleńki. W pewnym momencie na sali pociemniało, a kolejny grzmot spowodował upadek do tyłu fotela wraz z księdzem. Księdza pochłonęło piekło. Na miejscu fotela, pod sufit teatru buchnęły płomienie ognia. Zaczął wydobywać się dym. Zagrzmiały chóry niebiańskie. Światło prawie całkowicie przygasło i tylko słychać było pieśni o nabożnym charakterze, wykonywane prawdopodobnie przez Anię Szałapak i Grzesia Turnaua. Po sali snuł się dym. Ten stan rzeczy trwał dłuższą chwilę. --- Wreszcie gdy pojaśniało, oczom widzów ukazał się siedzący na fotelu Mistrz Trela, ale już nie jako ksiądz, lecz jako Szatan. Krawat, biała koszula i frak zastąpiły mnisi habit. I tu rozpoczęła się druga część kazania, lecz nie wygłaszana przez duchownego, tylko przez Szatana. I znów Mistrz Trela dał popis erudycji - udowadniał że nie należy niszczyć drzemiącego w nas zła, a raczej potęgować go dając upust wszelkim złym chęciom i uczynkom. --- W końcu, Szatan założywszy na głowę kapelusz podobny do mojego i ująwszy w dłoń laskę..... zniknął. --------- Długotrwałe niekończące się oklaski na stojąco, kilkakrotnie zmuszały Mistrza Trelę do powrotu na scenę. Dzięki swojemu miejscu na widowni, miałem to szczęscie że kika razy Mistrz zaszczycił mnie swoim bystrym spojrzeniem, a nawet wymieniliśmy ukłony. Z teatru, wyszedłem pod wielki wrażeniem obejrzanego spektaklu. --- Na koniec dodać muszę że nie odmówiłem sobie przyjemności złożenia swych nikczemnych czterech liter na słynnym fotelu, gdzie to w "Teatrze Stu", jest w zwyczaju sadzanie beneficjentów - a któż tam już nie siadywał!!
czwartek, 02 marca 2006, krake |
|
Powrót do góry |
|
 |
Natalia Weteran

Dołączył: 14 Lis 2010 Posty: 575 Skąd: Attyka
|
Wysłany: Sob Lis 19, 2011 13:12 Temat postu: |
|
|
Diabelski rachunek sumienia.
Jak robimy codzienny rachunek sumienia? Otóż zastanawiamy się, co złego zrobiliśmy w danym dniu, czego nie zrobiliśmy i co zaniedbaliśmy. Myślimy, że sumienie badać należy najprościej według dekalogu i przykazania miłości Boga i bliźniego. Ze mną tak bywało do czasu… do czasu, kiedy to zobaczyłam na scenie Teatru Stu w Krakowie: „Rozmowy z diabłem. Wielkie kazanie księdza Bernarda” Leszka Kołakowskiego, w wykonaniu Jerzego Treli.
Wchodzimy na ciemną widownię i oto woń kadzidła nas otacza, a na podłodze wielobarwny wizerunek gotyckiego witrażu, usypia nam czujność, zwodząc, że jesteśmy w kościele. Galeria teatralna z powodzeniem pełni tutaj rolę ambony, na której ks. Bernard jako żywo przypomina KS. Skargę z obrazu Matejki, wieszcząc w proroczym natchnieniu z wysoko podniesionymi rękami.
Na scenie jednak zamiast ołtarza, na środku stoi stalowy tron. Jak na diabelskie sztuczki przystało, będą wybuchy i słupy ognia na owym piekielnym tronie, choć w towarzystwie anielskiego brzmienia sopranu Elżbiety Towarnickiej, śpiewającej Psalm 120 "Za długo w Meszeku" Leszka Aleksandra Moczulskiego, z "Nieszporów ludźmierskich" Jana Kantego Pawluśkiewicza.
Scenografia oszczędna w środkach, ale bogata w wymowie. Ot, bura sutanna mnicha, w I cz., elegancki, acz niebogaty garnitur u diabła w cz. II. Kapelusz, laska. Brak domniemanych, choć wspominanych diabelskich atrybutów: rogów i ogona. Stonowana gra kolorów. Jedynie purpurowy dywan ożywia nieco wnętrze.
Prawdziwą perłą przedstawienia jest gra Jerzego Treli. Jak on potrafi sobie tylko wiadomym sposobem nawiązać kontakt z widownią i każdym widzem z osobna. I krzyczy, i miota się na scenie, i opada z sił, jak gra mimiką, i całym sobą, a nawet jak gra, że nie gra…
We wspomnianym monodramie mnich kaznodzieja, który okazuje się z czasem, szatanem z piekła rodem, wygłasza płomienną mowę. A jakąż retoryką się zabawia z duszyczkami widzów. „Najmilsi”- przemawia do widzów- „robaczki, gołąbeczki, rybeńko…”. Najpierw poddaje w wątpliwość nasze dobre chęci, twierdząc, że wszystko co dobre - robimy nie inaczej, jak tylko z bojaźni bożej, lub ze strachu przed potępieniem, a więc zasługi w tym nijakiej nie mamy.
Po zasianiu ziarna niepokoju, Ks. Bernard wyjawia, że posiada prostą „receptę” na zbawienie duszy. Otóż, aby się zbawić, zło trzeba… złem zwyciężać. I tak cytuję - „kiedy do rozpusty kusiciel cię namawia, a słodkie obrazy maluje, a lubieżne ognie rozpala, ty go, rybeńko, innym grzechem w te rozpustne podszepty ugodzisz – pijaństwem tak wielkim, że niemoc zupełną na wszystkie członki sprowadza”…
Warto przypomnieć, że Jerzy Trela powrócił na deski Teatru STU po 40 latach. Zadebiutował tu jeszcze podczas studiów aktorskich, rolą w Pamiętniku wariata. Pętla czasu zatoczyła koło, a na dodatek w marcu br aktor został nagrodzony wielką nagrodą aktorską, w II Ogólnopolskim Konkursie na Teatralną Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Europejskiej, za tytułową rolę w swoim pierwszym monodramie.
I może jeszcze na zachętę przytoczę słowa Anny Dymnej, która pisała w recenzji „Rozmowy z diabłem. Wielkie kazanie księdza Bernarda”: „Człowiek mówi do człowieka. Człowiek słucha drugiego człowieka. To wszystko. W codziennym życiu nie mamy czasu słuchać…”
W scenariuszu Rozmów z diabłem wykorzystano trzy rozdziały książki Leszka Kołakowskiego pod tym samym tytułem. Przedstawienie zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w ramach programu operacyjnego "Promocja Twórczości".
I jeszcze jedno, to nieprawda, że w spektaklu nie ma miejsca na śmiech, choć porusza on temat nader poważny. „Frasuję się serdecznie” - mówiąc słowami bohatera, żeby tak ktoś opacznie nie zrozumiał tego tekstu.
Największą jednak zachętą do jego obejrzenia, niech będzie wymowna, pełna skupienia cisza panująca w przeważającej części na widowni, podczas trwania spektaklu i po jego zakończeniu. Huczne brawa brzmią dopiero po chwili refleksji…
Piorunujące wrażenie podczas monodramu wywarły na mnie słowa: -„z nienawiści okrutnej miłujesz bliźniego, iż nie chcesz, żeby kto inny przed tobą zasiadał w chwale niebieskiej…”. Diabelska zaiste logika. Zmusza jednakże do głębszych przemyśleń! Ot, pychę faryzejską i to własną, diabeł mi ukazał, i to w jak malowniczy sposób. Daj Boże, każdemu teatromanowi przeżyć taki: „diabelski rachunek sumienia” w teatrze.
Monika Hyla
„Wielkie kazanie Księdza Bernarda”, Leszek Kołakowski
Premiera 19 lutego 2006, z okazji 40-lecia Teatru STU.
Reżyseria: Krzysztof Jasiński, Muzyka: Jan Kanty Pawluśkiewicz, Scenografia: Jan Polewka
Spektakl można zobaczyć w Teatrze STU w Krakowie |
|
Powrót do góry |
|
 |
Milenka Weteran

Dołączył: 21 Paź 2010 Posty: 1765
|
Wysłany: Sob Lis 19, 2011 14:20 Temat postu: |
|
|
Właśnie się na coś takiego natknęłam
Być może krążą w Internecie urywki z tych przedstawień  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sakura Gość
Dołączył: 15 Lis 2011 Posty: 7
|
Wysłany: Nie Lis 27, 2011 19:18 Temat postu: |
|
|
Czytając to od razu skojarzył sie mi Prometeusz na końcu Ajschylosowskiej tragedii. Pioruny z nieba, jak zsyłane przez Zeusa... Może to jest właśnie obraz Prometeusza w oczach Zeusa. Najpierw był mu posłuszny, pomógł zdobyć władze, a potem wszedł w zupełnie nowa rolę. Prawdę mówiąc tekst do mnie nie przemawia jak czytam go po cichu, ale jak się go zacznie interpretować na głos... Można się całkiem nieźle ubawić |
|
Powrót do góry |
|
 |
Natalia Weteran

Dołączył: 14 Lis 2010 Posty: 575 Skąd: Attyka
|
Wysłany: Nie Lis 27, 2011 22:32 Temat postu: |
|
|
Heej, właśnie wróciłam z teatru, z kazania księdza Bernarda:) Były i grzmoty, i kadzidło i ognie piekielne i jutro stworzę recenzję. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Reklama
|
Wysłany: Nie Lis 27, 2011 22:32 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|